Wieje jak diabli. Kiedyś w taką pogodę mawiano: diabeł się powiesił. Czy dlatego, że w Jedlińsku znów ścięli śmierć? Ludowy katowski obrzęd uprawiają tu prawie od dwustu lat. Mszcząc się na śmierci za śmierć, uparcie i bezskutecznie.
Popiół sypie się z uciętej śmierci głowy, nazajutrz obsypuje się po głowach nagle wierzących. Czterdzieści umartwionych dni przed nami. Na pamiątkę postu, który On odprawił na pustyni. Czy nie łatwiej jednak pościć tam, gdzie pusto i nie ma nikogo?
Nikogo? A Szatan-Kusiciel? Mamiący świętym spokojem. Nasz dobry znajomy, choć w niego nie wierzymy. Szatan, nieczłowiek (nadczłowiek?) sukcesu.
Więc może jednak nie miał powodu się wieszać? Przecież śmierć-kochanka została zabita nie na śmierć, a na życie. Wieczne? Kwestia wiary.
Nie wiadomo, czy ten wiatr i to wycie za oknem, to znak wieczności czy wietrzność tylko? To też sprawa wiary?
Wietrzność. Wieczność. Kwestia ortografii. Albo dykcji.