Blogi Muzeum Literatury
Słowo kluczowe: figurki świętych
Data dodania: 14 lipca 2014

fot. Maciek Bociański

Fot. Maciek Bociański / ML

Ostatecznie Messi nie został Messiaszem. Nie wprowadził Argentyńczyków do raju, a jedynie huknął Panu Bogu w okno, z wolnego w ostatniej minucie dogrywki. Modły piłkarzy i kibiców argentyńskich nie zostały wysłuchane, na nic się zdało żegnanie po trzykroć, załamywanie rąk w modlitewnym geście i wznoszenie oczu do nieba. Zwyciężyła nie wiara, lecz rzemiosło, solidne i nudne jak niemiecki realizm – Niemcy niczym Adolph Menzel zafundowali Argentyńczykom iście królewską walcownię żelaza.

Przed rozpoczęciem meczu telewizyjna kamera zajrzała do szatni Argentyńczyków. W szafce jednego z piłkarzy, Mascherano czy może Di Marii, zobaczyliśmy kilka plastikowych figurek świętych, charakterystycznych dla estetyki argentyńskiego katolicyzmu. Takich samych, jak te wyprodukowane przy współudziale Witolda Gombrowicza, które można obejrzeć w naszym muzeum.

Autor „Kosmosu” nie był wcale aż takim outsiderem, jak chciał, by go postrzegano. Więcej, wykazywał nieraz dużą, choć szczególną, zaradność. Inwestycja w dewocyjny biznes jest właśnie tego przykładem. W 1959 roku pisarz postanowił przeznaczyć  zaliczkę od niemieckiego wydawcy „Ferdydurke” na … zakup wtryskarki do plastiku. Wydzierżawił ją swoim przyjaciołom Świeczewskim, którzy mieli fabryczkę wyrobów plastikowych, a co ważniejsze – w odróżnieniu od Gombrowicza mieli smykałkę do interesów. Choć oddajmy szacunek i pisarzowi, szczególnie jego swoistym talentom finansowym: zaskakująca drobiazgowość, by nie rzec małostkowość, Gombrowicza w pilnowaniu swoich dochodów wyziera przecież nie tylko z zapisków „Kronosu”, ale i z wcześniej znanej korespondencji oraz relacji znajomych pisarza.

Wielcy twórcy są wielcy między innymi dlatego, że, niczym Niemcy Argentyńczykom, nie poddają się rzeczywistości. Dlatego nawet gdy wtryskarkowy biznes świątkowy przestał się opłacać, Gombrowicz zamęczał Świeczewskich, domagając się wypłaty dywidendy. Nie mógł pewnie uwierzyć, że inwestycja, którą wymyślił, nie była arcydziełem. Ponieważ prawdziwych przyjaciół poznaje się nie tylko w biedzie, ale i później, to chociaż produkcja świętych figurek prawdziwych zysków już nie przynosiła, Świeczewscy jeszcze przez czas jakiś nieistniejącą dywidendę pisarzowi przesyłali.

Podobną, mówiąc delikatnie, skrupulatnością, wykazywał się Gombrowicz w kontaktach z wydawcami, o których myślał zresztą nie najlepiej, podejrzewając, że chcą go wykiwać. Pilnował ich twardo i  nieustępliwie niczym Schweinsteiger Messiego, zaskakując przy tym błyskotliwością i niekonwencjonalnymi zagraniami niczym Goetze argentyńską obronę.

Prawie Argentyńczyk, pisarz swojej kariery i finansów wolał pilnować osobiście, z prawdziwie niemieckim pragmatyzmem, nie zawracając głowy Panu Bogu. Niemcy zostali mistrzami świata, Gombrowicz jednym z najbardziej znanych na świecie pisarzy.

Nie jest bowiem jasne, czy Bóg ma czas na oglądanie futbolu i czytanie książek.

O autorze
Tomasz Tyczyński (ur. 1960), absolwent polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego; w latach 1989 – 1997 pracował w Instytucie Slawistyki Polskiej Akademii Nauk. W latach 90. ubiegłego stulecia (jak to brzmi!) teksty o literaturze publikował w prasie literackiej i periodykach naukowych (Potop, Studia Norwidiana, Pamiętnik Literacki, Studia Polono-Slavica, Społeczeństwo Otwarte, Krytyka), a także w Gazecie Wyborczej oraz Programie I PR. Współautor monografii „Literatura rosyjska XX wieku” pod red. Andrzeja Drawicza; zajmował się też polskim romantyzmem i Norwidem, rosyjskimi teoriami i manifestami literackimi, strategiami literatury wobec „doświadczeń granicznych”; doktorat o twórczości Aleksandra Wata i Warłama Szałamowa pisał, ale nie napisał. W latach 1995 – 2007 pracował jako dziennikarz, m.in. kierował radomskimi redakcjami wszelkiego rodzaju: radiową, prasową i telewizyjną, uprawiał publicystykę kulturalną i społeczną. Od 2007 roku kierownik Muzeum Witolda Gombrowicza, oddziału Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza.
Muzeum Literatury
Ostatnie wpisy
Archiwa
Blogi Muzeum Literatury
Copyright © 2010-2020 Muzeum Literatury