Czy Internet, to najmocniej alienujące narzędzie poszerzania kontaktów, może pomóc w podtrzymaniu kontaktu z naturą? Pytanie z pozoru absurdalne, ale leśnicy z Białowieży znaleźli sposób, by nowoczesnego mieszczucha uzależnionego od klikania, surfowania i czatowania przybliżyć do żywej przyrody. Surfując po necie, może wyklikać stronę, na której czatująca w gąszczu kamera rejestruje życie toczące się na puszczańskiej polanie.
Życie towarzyskie niemal, gdyż polana pełni rolę darmowej restauracji, do której leśnicy dokładają przez cała zimę smakołyki dla zwierzyny wszelakiej. Bo to nie tylko żubry żubrzą się tam statecznie: pogryzając, żując i podrzemując dla odpoczynku i podkreślenia, że przyprowadzić tak wielkie cielsko przez zaśnieżoną puszczę to nie lada wysiłek. Żubry są tak stateczne, że nawet nie próbują odganiać od przysmaków sarny, które pojawiają się rozbieganym nerwowo stadem i skubią po trochu to tu, to tam, póki nie staną na drodze starego jelenia przeganiającego, dla zasady pewnie, konkurenta jednoroczniaka. Bardziej niż żubrów sarny boją się dzików, niby obojętnych, wsobnych, nie zauważających otoczenia, ale potrafiących ofuknąć i szablą pogrozić tym, którzy podejdą za blisko i przeszkodzą ryć pod śniegiem. Z rzadka na polanę zagląda też lis, białowieski Witalis sprawdzający zawartość misy, ponoć zawsze pełnej.
Białowieska polana zmieniła się więc w ekologicznego big brothera, zwierzęta podglądać możemy nawet w nocy, bo rozświetlają ją reflektory podczerwieni, które – jak zapewniają leśnicy – dla zwierząt są niewidoczne, więc nie zakłócają ich rytmu biologicznego. Rzeczywiście, fauna odwiedzająca paśniki wydaje się wyluzowana niczym czatownik na naszej klasie, nawet szaraki rzadziej strzygą tu strachliwymi uszami, tak bardzo pochłania je darmowa kolacja. Taki trwający całą zimę nieoczekiwany bankiet, oświetlony białym, scenicznym światłem, układającym cienie do snu na śniegu udeptanym kopytami i racicami.
Sceptycy wątpić będą pewnie, czy takie podglądanie zwierzęcego mlaskania, ciamkania i przeżuwania przez szybę komputera jest autentycznym kontaktem z naturą, czy też raczej lizaniem ciastka przez szybę wystawy? Ale twórcom strony chodzi chyba o co innego, o promocję, o przypomnienie, że natura w ogóle istnieje, że jest jeszcze świat inny i inny porządek niż rzeczywistość zaklęta w bajty, pliki i łącza oraz scenariusze seriali, których następny odcinek zawsze można obejrzeć w Internecie szybciej, jeszcze przed premierą.
Nikt dziś nie ma czasu, by zaszywać się na leśnej, jasnej polanie i po tołstojowsku rozważać panteistyczne zagadki natury, dobra, piękna i sztuki, pogrążać się w mistycznych przerażeniach i ukojeniach, cieszyć istnieniem, po prostu albo mimo wszystko, szukać oświecenia. Kiedy jednak po dniu, poszatkowanym zmęczeniem i złymi emocjami, otwieramy na chwilę przed snem Internet, by przekonać się, kto dziś wpadł na polanę podjeść i podrzemać obok kopki siana, wyciszamy się trochę, łagodniejemy, uśmiechamy. Jakbyśmy dzięki tej chwili internetowego kontaktu z naturą stali się na chwilę lepsi, empatyczni i liryczni? Może tej nocy nie będą śnić się nam koszmary?
Taka Jasna Polana dla zagonionych, Jasna Polana bis. Dobre i to.
[ op.cit.: www.lasy.gov.pl/zubr]
A dokładniej: Jasna Polana 2.0 😉