Blogi Muzeum Literatury
KIEDYŚ
Data dodania: 24 czerwca 2020

Dzień bez Ojca. Próbuję go opisać od dawna. Kiedyś napiszę, ale jeszcze nie dziś, nie wczoraj. Mam nadzieję, że wystarczy mi stylu i czasu, w końcu żyję o wiele dłużej niż jemu było dane.

„Było dane” to nie patetyczny ozdobnik. Kiedy ojcu wszczepiano sztuczną, szwedzką tętnicę z jakiegoś tworzywa, nie pamiętam jakiego, choć wtedy znałem wszystkie szczegóły, nie robiono mu złudzeń, nie dawano wielkich szans. Ale jakieś nieduże tak.

Kiedy jednak sztuczna żyła zawinęła się, zatrzymując krew i ojciec ledwo przeżył, termin śmierci określono mu bardzo dokładnie. Ma pan trzy lata – usłyszał po kilkunastu godzinach powtórnej operacji.

Przez ponad trzydzieści lat od jego śmierci żyłem w przekonaniu, że ta prognoza to było jakieś przybliżenie, jakieś może tyle, co najmniej. Tak to zapamiętałem, w młodości mamy za małą wyobraźnię na śmierć.

Później dowiedziałem się, że to nie było żadne co najmniej, żadne może więcej, lecz sucha informacja: taka proteza podtrzymująca krwiobieg działa trzy lata. I tyle, potem już nie da się jej wymienić na nową.

Trudno sobie wyobrazić, jak żyje się z taką wiedzą. Nie, nie trudno – nie sposób sobie wyobrazić, nawet jeśli samemu doświadczyło się śmiertelnego strachu. Mimo to próbuję, od lat, coraz częściej. Jak on z tym żył, jak mógł? Pamięć daje niejasne odpowiedzi, opowiada swoją historię, niebezinteresownie.

W końcu Go jednak przecież opiszę, kiedyś, gdy będę miał odwagę opowiedzieć ten dzień. Dzień bez Ojca. Dzień, w którym byłem zupełnie gdzie indziej, choć mogłem być koło niego.

Skąd miałem wiedzieć. Powinienem wiedzieć.

Słowa kluczowe: , ,

Dodaj komentarz:

Copyright © 2010-2020 Muzeum Literatury