Blogi Muzeum Literatury
Jesień, potem zima
Data dodania: 8 grudnia 2014

Kilka zdań, zapisanych przy oknie. Ćwiczenie z przemijania:


Martwica  

Uschnięty świat odpadł liśćmi z kasztanowca. Znów patrzymy sąsiadom prosto w okna, odsłonięte znienacka.

Zgodnie udajemy dobrosąsiedzką ślepotę.

 

Prozą

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…

Do diabła z poetycznością: to świat dzwoni zębami, przeczuwając chłód, który nadciągnie w końcu z ciemnych przestrzeni.

Słońce przykryte brudną, zbutwiałą kołdrą. Czas przemokniętych nitek i zagubionych parasoli.

 

Już sikorki

Zieleniące się zastępstwo na wilgotnych konarach, którym noc amputowała liście. Kulki przeskakujące z gałęzi na gałąź, przekreślone czarnymi linijkami.

Pierzasta, szczebiotliwa radość, mimo wszystko.

 

Utrata

Ocalone przed dziećmi i wiewiórką, kurczą się kasztany na półce.  Marszczą się jabłka, w sieni czekające na dojrzałość. Nocami mróz wypełza z ziemi.

Tracimy ciepło, aż w końcu nie uratuje nas nawet późno wschodzące słońce.

 

W mieście

cisza przychodzi zimą. Opatulamy się oknami z plastiku: żaden mróz niczego nam nie zmaluje.

Nieme stają się auta, psy i wrony. Sroczejemy, gapiąc się przez szybę w szkielety drzew i czarno białą zmarzlinę.

Przypominamy sobie, że mówić trzeba ciszej. I milczeć uważniej.


Dodaj komentarz:

Copyright © 2010-2014 Muzeum Literatury