Blogi Muzeum Literatury
Ja, Prowincjusz
Data dodania: 1 grudnia 2010

Dlaczego Gombrowicz, dlaczego prowincja? Powinienem wyjaśnić tytuł tych zapisków, czynionych w formie bloga, czyli – gdyby zdarzyła się literówka, co podczas pisania w Internecie nierzadkie – boga wirtualnej komunikacji, w formie wygodnej, niezobowiązującej. Choć nie jest pewne, że takie formy istnieją w realu.

Więc kwestia tytułu. Dlaczego Gombrowicz w tytule zapisków, co towarzyszyć mają życiu pierwszego na świecie muzeum pisarza, wyjaśniać nie trzeba. Ale dlaczego prowincja? Przecież nie z oczywistej przyczyny, że muzeum powstało 100 kilometrów od Pałacu Kultury i 200 od Wawelu i Skałki, gdzie innym wieszczom spoczywać, nie Gombrowi; powstało zresztą trochę z przypadku, ze zbiegu okoliczności i motywów – z czyjegoś marzenia, z czyjegoś kaprysu, z czyjegoś zamiłowania do „pozostawiania po sobie” i z czyjegoś uporu. Powstało, co tu dużo mówić, na bliskiej, ale głębokiej prowincji. Głębokiej nie tylko, nie tyle nawet w sensie geograficznym, ile w sensie literackim i antropologicznym. Głębokiej nie znaczy głuchej, bo jak zauważył antropolog Czesław Robotycki, dzisiaj prowincja nie jest odcięta od informacji, uczestniczy w komunikacji globalnej według tych samych powszechnych zasad (…). Wszyscy kreujemy zmityzowane, wyobrażone rzeczywistości, jedni na prowincji, inni o prowincji. Taka jest dola współczesnej humanistyki.

Współczesna humanistyka tak też czyta dziś Gombrowicza. Goszczący niedawno we Wsoli Jean-Pierre Salgas odwraca w swojej słynnej książce rutynowy kierunek myślenia o Gombrowiczowskim prowincjonalizmie. Gombrowicz na samym wstępie swojej emigracji chciał z polskiego i argentyńskiego prowincjonalizmu uczynić narzędzie (klucz? wytrych? łom?) otwierające drzwi do świata, do jego centrum. Ale – jak rzecz podsumowuje Jerzy Jarzębski w naszej książce wydanej na otwarcie MWG – w ujęciu Salgasa punkt dojścia Gombrowicza to rozszerzenie polskiej prowincjonalności po krańce Ziemi. W ten sposób emigracja i prowincjonalizm jako (…) „wielka ucieczka” od centrum ku marginesom staje się, tak jak też było w historii Gombrowiczowego pisarstwa, „wielkim powrotem” – do kraju i do świata zarazem. A wszystko to rymuje się z narastającą od lat prowincjonalizacją dawnych centrów kultury, takich jak Paryż, co zauważa nie tylko Salgas, ale co dostrzegał (prowokacyjnie i nieco na wyrost) sam Gombrowicz.

Rymuje się to także z tym, jak Sławomir Mrożek charakteryzował prowincję: Naoczność związków między ludźmi. Bliskość. Jest się w środku, ponieważ prowincja sama jest środkiem, tylko środkiem, prowincja nie ma peryferii. I nie można być gdzie indziej, jak tylko w środku. Chcąc nie chcąc. Tak jak my tutaj, we Wsoli, w muzeum, w środku, bardziej chcąc niż nie chcąc. „A jednocześnie: My tu, a tam Wielki Świat. Gdzie? Wszędzie tam, gdzie nie my. Gdzie nie tutaj. W każdym razie daleko. Tak daleko, że można tylko tęsknić. Między tutaj a tam nie ma przejścia ni lądem, ni wodą, ni powietrzem. Mimo, że tam istnieje, jest. Oni z Metropolii mogą nas czasem odwiedzić. Tak aniołowie odwiedzają nas, biednych ludzi. Ale my?” Tyle Mrożek, który zaraz pociesza nas, że te zdania, z którymi tak się utożsamiliśmy, nie są opisem kompleksu prowincjusza, ale tęsknoty za „życiem, które jest gdzie indziej”. Tęsknoty, z której wywodzi się wszelka twórczość, o czym zaświadczają i Mrożek, i Gombrowicz, i wielu, wielu innych.

W tym sensie każdy człowiek, z prowincji czy nie, jest prowincją. Obszar każdej pojedynczej świadomości jest prowincją. Gdziekolwiek by się człowiek znalazł, zawsze nosi ze sobą granice swego powiatu. Nawet w Metropolii nikt nie ogarnie sobą Metropolii. Zawsze tylko ów obszar zamknięty, mój. To Mrożek. I Gombrowicz: poniedziałek – ja, wtorek – ja, środa – ja…

To wszystko, warto przypomnieć, dotyczy ludzi i miejsc twórczych. Zapraszamy do Wsoli, do Prowincji Gombrowicz. Ostrzegam: będziecie potem tęsknić.

Tomasz Tyczyński


Komentarze
  • BJK 9 grudnia 2010

    Witamy w blogosferze ML. Będziemy śledzić uważnie noty. Jerzy Jarzębski przeprowadził też bardzo ciekawą, w duchu podobną, analizę twórczości Schulza w książce pt „Prowincja Centrum”. No i jest jeszcze jeden aspekt, o którym warto wspomnieć: to sieć. Dzisiaj wszystko się przenika dzięki komunikacji internetowej, w tym sensie granice wyznaczane przez Wawel i Pałac Kultury się po prostu znoszą. Na szczęście. Pozdrowienia dla Wsoli.

  • Dodaj komentarz:

    Copyright © 2010-2010 Muzeum Literatury