Blogi Muzeum Literatury
Pan kotek jest chory…
Data dodania: 8 lutego 2013

… i leży w łóżeczku. Normalna kolej rzeczy: dziecięca rymowanka staje się rzeczywistością, już nie słodziutką, a słoną raczej. Guz na śledzionie, przerzuty, nowotwór pożarł jeden płat płuca. Termin niewiadomy, ale pewnie nieodległy.

Przypomina mi się Stasiuk, który w jednym z rozdziałów „Grochowa” opisywał konanie swojej suki, naturalnie pełne smrodu, odchodów, bezbronnego powarkiwania i strachu. Z tego konania wywiódł Stasiuk antropologiczną opowieść o tym, jak ludzkość coraz bardziej spycha śmierć we wstydliwe zakamarki szpitali i domów starców, jak, zniecierpliwiona, zaczyna akceptować eutanazję dla uspokojenia nerwów i sumienia. Odmowa uśpienia konającej suki miała być przywróceniem naturalnego porządku i godności umierania. Jeśli dobrze zrozumiałem.

Z terminalnej choroby zwierzęcia, które żyje z nami od prawie piętnastu lat, nie chcę wysnuwać ani filozoficznej dygresji, ani literackiego konceptu. Jest mniej więcej jasne, kiedy koty dowiadują, że czas nadchodzi: przestają wtedy jeść, szukają ciemnych zakamarków, włażą w zarośla albo pod meble. W naszym przypadku sygnały będą wcześniejsze i bardziej bolesne, a ja będę musiał podjąć decyzję za nas obu. Po to właśnie natura postawiła mnie wyżej w łańcuchu ewolucji lub na drabinie istnień, bym się jej mógł sprzeciwić w decydującym momencie. A mówiąc wprost: nie będę patrzył bezczynnie, jak kot będzie dusił się, na śmierć. Na razie jednak jest lepiej, choć trudno wierzyć w cud. Nie wiadomo zresztą, czy cuda przytrafiają się zwierzętom?

Przeczytałem gdzieś, nie pamiętam już u kogo, żartobliwą definicję różnicy między psem a kotem, która podobno krąży też w różnych wersjach w Internecie. W skrócie brzmi to tak:

Człowiek opiekuje się psem: karmi go, głaszcze i czesze, mówi do niego czulej niż do ludzi, bawi się z nim i szkoli, wyprowadza na spacer. – Człowiek musi być bogiem – myśli pies.

Człowiek opiekuje się też kotem: karmi go, głaszcze i czesze, mówi do niego czulej niż do ludzi, bawi się z nim, a czasem nawet wyprowadza na spacer. – Muszę być bogiem – myśli sobie kot.

Kiedyś ludzie wierzyli w boskość i nieśmiertelność kotów. Ta wiara przeminęła, jak inne. I wcale mi nie do śmiechu, kiedy myślę, ze nawet nie jest pewne, ile żyć ma kot: siedem? a może dziewięć?


Komentarze
  • mad 9 lutego 2013

    Moją kotkę uśpiłam w końcu maja ubiegłego roku. Długo chorowała – nowotwór. Kotka chorowała chwilami, tylko wtedy, gdy ją bolało.
    Świadomość choroby terminalnej nie zatruwa kociej radości istnienia. Ból mija i w tym samym momencie kot robi się zdrowy, i – jakby nigdy nic – zadowolony z życia. Taki stan trwa krótko, ale jest prawdziwy. Jednak z czasem szczęśliwych chwil ubywa i ubywa. Wtedy nadchodzi pora, żeby się stać litościwym bogiem, nawet dla kota. Ciężka jest to chwila dla boga.
    Pan Stasiuk w naszym pobożnym kraju o własną godną śmierć nie powinien się obawiać. Polska jako przyczółek cywilizacji życia eutanazją nie zgrzeszy. Tu ludzie naśladują Boga naturalnego porządku, w którym nie ma litości dla konających. Miłosierny bóg przysługuje tylko zwierzętom.

  • Dominika 16 lutego 2013

    Cuda przytrafiają się nawet roślinom i rzeczom.

  • TT 6 marca 2013

    cud się nie wydarzył

  • mad 30 kwietnia 2013

    Płyta „KOCIO MI” to projekt unikatowy na naszym rynku muzycznym – część jej nakładu będzie przeznaczona na potrzeby jedynego w Polsce Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.
    https://www.facebook.com/KocioMi
    Na płycie znajdą się piosenki w wykonaniu Grzegorza Marchowskiego oraz Magdaleny Choryło przeplatane wierszami czytanymi przez Grażynę Orlińską.

  • Dodaj komentarz:

    Copyright © 2010-2013 Muzeum Literatury